Przypomniała mi się historia sprzed 5-6 lat. Dobra koleżanka mojej mamy była na kawie i opowiadała, że ma znajomą, bardzo biedną której zepsuł się komputer, ma dwójkę dzieci i ogólnie smutna historia. Gadka szmatka i jako informatyk czy bym nie zerknął. Nie miałem co robić, blisko miałem, pomagać uboższym lubiłem więc po kawie poszliśmy do tej koleżanki. Wchodzimy do mieszkania i już od progu uderzył we mnie smród fajek. Mieszkanie faktycznie widać ubogie, bida z nędzą. Idąc dalej na stole spotkałem kilowy worek z tytoniem, maszynkę do robienia papierosów, dopiero potem dostrzegłem komputer. Już na starcie widziałem, że zwykły chkdsk wystarczy, cieszyło mnie to, bo nie miałem ochoty długo w tym mieszkaniu przebywać. Klawiatura upierdolona od popiołu, pomiędzy klawiszami aż siwo. Syf, brud, smród. Znajomej od mojej mamy chyba też średnio się to widziało, wspomniała coś o przewietrzeniu to „nie, bo zimno będzie”. No i zobaczcie sytuację typowej #madki – na ogrzewaniu oszczędzali bo zimno, nie wietrzyli. Palili przy dzieciach, że pewnie nawdychały się tyle, że same codziennie pewnie wdychneły odpowiednik całej paczki. Kasy niby nie ma, ale hajs na worek tytoniu, bletki czy maszynkę do nabijania się znalazł. Chuj z tą #madka ale tych dzieciaków szkoda. Po 10-15 minutach przebywania tam musiałem kurtkę i ciuchy wywiesić na balkon, bo waliły jak popielniczka…
#logikarozowychpaskow #patologiazewsi #gorzkiezale i trochę #komputery